niedziela, 19 lutego 2012

Plener na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim

Jak to już mi weszło w krew, nie ma weekendu żebym chociaż w jeden dzień nie wybrał się na wycieczkę fotograjoznawczą. Tak było i tym razem. Wczoraj (znaczy w sobotę), razem z implicite (Jackiem) i m6nj (Marcinem), wybraliśmy się na pojezierze. Miało być nas znacznie więcej (AniaP, sweetek i fiakier), ale naszym przyjaciołom pokrzyżowało coś plany i ostaliśmy się sami. Wsiedliśmy do mojego toczydełka i wyruszyliśmy w stronę Starego Załucza, pomni opowieści Marcina o opuszczonych chałupach i ich obejściach. Spotkaliśmy kilku tubylców, Pana ze schorowanymi nogami (podwieźliśmy go), właściciela WSKi, którą to chcieliśmy samą uwiecznić na kliszy i ciekawego Pana, który wskazał nam drogę nad jezioro Piaseczno (orientacja w terenie zawodzi kiedy wszystko pokryte jest śniegiem). Poniżej trochę dokumentacji fotograficznej poczynionej przeze mnie. Zdjęcia z jasi i mamusi znajdą się na tym blogu jak złożymy z Marcinem D23HAD i wywołamy swoje błony w nim.


Właściciel czarnej WSKi wraz z pojazdem.

Marcin (m6nj)

Marcin (m6nj)

Marcin (m6nj)
Marcin (m6nj)
Trzech odważnych na jeziorze Piaseczno (dosłownie na, pod nami 2m do dna). Od lewej Marcin (m6nj), Jacek (implicite) i Ja (znaczy dzemski)
rowerzyści najeziorni


Poniżej trochę cyfrowo strzelonych faktur z młockarni MZC-4B:






Oczywiście w najbliższym czasie planujemy następne wyprawy, które oczywiście opiszę na tym blogu.



1 komentarz:

  1. weekend bez pleneru - weekendem straconym, szkoda że ostatnio mam dużo takich straconych weekendów - zdjęcia bardzo dobre

    OdpowiedzUsuń